Dom katoliczki - czyli bezpretensjonalne pomysły na dekoracje ze świętych obrazków i figurek
- Agnieszka

- 20 sie
- 6 minut(y) czytania
DOM NA SKALE, LIFESTYLE
Ok, zacznijmy może od tego dlaczego w ogóle dotykam tego tematu - po co zdecydowałam się odpowiedzieć na takie pytania, jak: "co zrobić ze świętymi obrazkami i figurkami" - i wiele tym podobnych? Bo sama przez wiele lat chowałam takie rzeczy do szuflady, nie bardzo wiedząc co innego mogłabym z tym począć. Długo wydawało mi się, że wszelkie figurki świętych, obrazki, rzeźby, czy różańce porozstawiane po domu, to już przesada i znamię skrajnego dewotyzmu, tymczasem dziś sama mam u siebie kilka takich "bożych akcentów" - i zapewniam Was, że moje mieszkanie wcale nie wygląda przez to jak mieszkanie dewotki. Ale to nie przypadek - a raczej skrzętnie zaplanowane działania, które pozwoliły w naturalny sposób wpleść kilka dewocjonaliów w moje wnętrza i tym samym, nadać im spersonalizowanego charakteru. Choć najważniejsze jest co innego: te zabiegi pomagają mi w codziennej modlitwie i dobrze wpływają na mój nastrój. Jeśli też chciałybyście jakoś lepiej wykorzystać takie "boże szpargały", to jesteście w dobrym miejscu. W tym wpisie podzielę się z Wami wskazówkami jak to zrobić bez efektu przytłoczenia i "domowego ołtarzyka". Przygotujcie się na sporą dawkę inspiracji!
Zacznij od początku: czyli plan i umiar
Nie wiem, czy Ci się to spodoba, czy nie, ale taka jest prawda: wszelki nadmiar po prostu szkodzi: a to oznacza, że nie będę Cię namawiać, do postawienia na widoku wszystkich obrazków, figurek i wizerunków świętych, jakie tylko posiadasz, bo jest spora szansa, że zrobi się z tego wcześniej wspomniany "ołtarzyk" - a raczej na pewno chaos. Chyba, że...naprawdę dobrze to ograsz. Jak? Możesz na przykład postawić na dużą galerię ścienną, albo sporych rozmiarów, neutralny kolorystycznie regał, lub witrynę, którą wypełnisz swoją zgromadzoną przez lata kolekcją. Wymaga to jednak pewnych umiejętności dekoracyjnych, o których nie będę się rozpisywać, bo to szeroki wątek, a ja nie chcę zbytnio odchodzić od głównego tematu. Ale dam Ci jedną wskazówkę: drobne rzeczy (np. małe obrazki) będą lepiej wyglądać zestawione razem (np. kilka / kilkanaście obrazków w jednej dużej ramce) - niż rozsiane w kilku miejscach. W ten sposób możesz je zestawiać z większymi elementami, np. Ikonami, całość układając na zasadzie moodboardu. Coś na kształt takich galerii możesz zobaczyć na poniższych zdjęciach:
A jak stworzyć plan?
Weź kartkę papieru i wypisz na niej (alternatywnie możesz to zrobić np. w Wordzie, choć z doświadczenia wiem, że papier do takich zadań jest lepszy):
jakiego rodzaju dewocjonalia chciałabyś pokazać w swoich wnętrzach (najlepiej je policz)
w jakich pomieszczeniach chciałabyś je umieścić
w jakiej formie chciałabyś je wyeksponować: czy będzie to galeria zdjęć na ścianie, dekoracyjna półka, a może coś innego?
przyjrzyj się swojej kolekcji i zdecyduj, czy jesteś w stanie ją pogrupować np. na podstawie podobnego designu, lub kategorii. To ważne, bo wyznaczy już jakiś kierunek - co i jak ze sobą zestawić.
Jeśli masz totalny misz-masz w "świętych szpargałach"
Mnóstwo świętych, kolorowych obrazków, Ikon, tuzin różańców, a do tego jeszcze świece, figury i okolicznościowe kartki? Na początek wybierz to, co jest dla Ciebie najbardziej wartościowe (na pewno nie będą to te przedmioty, o których istnieniu zapomniałaś), a potem poruszaj się wg. planu z poprzedniego akapitu. Pamiętaj, że nie musisz wszystkiego lokować w jednym pomieszczeniu - nie, nie bój się, że w ten sposób przekształcisz swoje mieszkanie w kaplicę ;-) Wszystko da się ogarnąć, kluczem jest odpowiednie zaplanowanie stref, określenie formy dekoracji i oczywiście ilości. Wcześniej wspomniane moodboardy są o tyle wdzięczne, że można je dowolnie rozbudowywać, dokładając z czasem kolejne elementy. A co zrobić, jeśli jakiś przedmiot podoba Ci się szczególnie, ale nijak nie wiesz jak go wyeksponować, bo do niczego nie pasuje, lub jest np. podniszczony? W pierwszej kolejności ustal, czy możesz go naprawić. Jeśli nie, masz dwa wyjścia: albo pokierujesz się zasadą, że to, czego nie można ukryć, należy wyeksponować - i dokładnie to zrobisz, umieszczając ten przedmiot np. w gablocie, lub na regale, albo bez żalu zastosujesz drugą opcję: schowasz pamiątkę do pudełka, które przetrzymasz w piwnicy do czasu, aż wymyślisz, co z tym zrobić (albo i nie wymyślisz). Zaskoczona? Hej, a kto z nas nie ma takich pudełek? ;-)
Kilka patentów dla lubiących minimalizm
Jeśli chodzi o dekoracje, to w zasadzie z grubsza można ludzi podzielić na 2 kategorie: tych, którzy je bardzo lubią, oraz tych, którzy ich nie lubią, lub stosują je wyłącznie w ograniczonej ilości. Ja chyba balansuję gdzieś pośrodku: na wierzchu lubię mieć tylko takie rzeczy, z których albo korzystam na co dzień, albo są dekoracjami i faktycznie cieszą moje oko, a które też czasami zamieniam miejscami, albo wymieniam na inne (np. podczas zmian pór roku). Jednak jeśli jesteś typową minimalistką, oszczędną w dekoracjach, która mimo to, chciałaby dołożyć kilka bożych akcentów w swojej przestrzeni, to koniecznie zainteresuj się tymi prostymi, przykładami i rozważ poniższe inspiracje:
A teraz zobacz jak możesz stworzyć nieprzeładowany efekt, wykorzystując te triki:
umieszczenie świętych obrazów w jednolitych ramkach (konieczne jest zastosowanie sporej ilości białego tła), lub wręcz wykorzystanie grafik tylko w czarno-bieli:
zastosowanie jednego, dużego elementu (Ikona, Krzyż), i zestawienie go z naturalnymi, niewymuszonymi dekoracjami (kwiaty, świece, drewniana półka)
dobrym i unikatowym pomysłem, jest wykorzystanie narożnika ściany - najlepiej neutralnej kolorystycznie. Zrób z niej taki "boży kącik", który jednak przez to, że umieszczony jest właśnie w narożniku, będzie dawał dużo bardziej ciekawy i nieoczywisty efekt.
wykorzystaj kominek!
A jak wygląda to w moim mieszkaniu?
Ja tak naprawdę najlepiej czuję się w galeriach ściennych, lub dużych witrynach (których tutaj nie mam z uwagi na brak miejsca ;-)), ale oprócz tego znalazłam też całkiem fajny patent na różaniec (a przynajmniej tak mi się wydaje:-)).
W mieszkaniu mam 2 galerie - z których jedna wciąż jest w fazie planowania (dokładnie tak, jak cały salon, który docelowo chcę wyremontować), za to druga jest w zasadzie ukończona. Zacznijmy od korytarza - bardzo go lubię, bo jest dość szeroki i przechodni (a ja ten rodzaj pomieszczeń wprost uwielbiam). Jego punktem centralnym jest piękna, stara komoda, którą dostaliśmy od rodziców mojego męża, nad którą właśnie umieściłam galerię. Nie jest duża, zbudowana na zasadzie kolażu kilku zdjęć i wizerunków Matki Bożej. Galeria ustawiona jest w taki sposób, że widać ją od razu po wejściu do mieszkania, ponieważ znajduje się centralnie na wprost drzwi wejściowych. Mimo, że to tylko korytarz, podeszłam do jego aranżacji bardzo poważnie (czy jestem w mniejszości?) ale głównie dlatego, że jest to właśnie pomieszczenie przechodnie (a prze to jedno z głównych), przez które przechodzę przynajmniej kilkanaście razy dziennie.
/ 1,2,3. Jeden z moich ulubionych kącików w mieszkaniu, pierwsze co widzę po wejściu, to właśnie to. / 4. To zdjęcie sprzed roku, kiedy zaczynałam planować naszą pierwszą, ścienną galerię - dziś wygląda ona już inaczej. / 5. Łączenie zdjęć z wizerunkami Świętych powoduje, że wygląda to dużo bardziej naturalnie i jakoś tak... domowo. / 6. To również zdjęcie sprzed roku - nie wiem ile czasu ten stos czekał na powieszenie, ale jakieś 100 lat ;-) /
Na przeciwko komody są drzwi, nad którymi tradycyjnie wisi krzyż. Ale u nas jest on ubrany w nieco inną formę, niż zazwyczaj. Jest to przepiękna pamiątka, wykonana z drewna oliwnego (nawet trochę pachnie!). Krzyż dostaliśmy od naszego przyjaciela - księdza, nie nadawał się on jednak do powieszenia na ścianie (brak otworu na haczyk). Nie chcieliśmy go niszczyć, dlatego... umieściliśmy go w głębokiej ramce na zdjęcia - i to ją powiesiliśmy na ścianie. Ja tu widzę aż dwie zalety: po pierwsze, nie musieliśmy dziurawić samego krzyża, po drugie, ten fragment ściany jest lepiej zagospodarowany (krzyż jest mały, więc wyglądałby nad drzwiami trochę karykaturalnie).
/ 1,2,3. Te zdjęcia starego Poznania, to tak naprawdę stare pocztówki. / 4,5,6. Dopiero kiedy wstawiałam to zdjęcie, zorientowałam się, że krzyżyk osunął się na dół - zamysł jest taki, że wisi w centralnym miejscu ramki. Trzeba go na nowo podkleić :) /
Z naszego przedpokoju można wejść do każdego z pozostałych pomieszczeń, między innymi do kuchni. Prowadzi do niej drugi, króciutki i dość wąski korytarzyk, ułożony w literę "L", przy którego końcu, na ścianie po dwóch stronach, wiszą kolejne boże ozdoby. Na lewej ścianie, którą widać z korytarza, wisi ramka ze zdjęciem (taka sama, jak ta, w której umieściliśmy krzyż nad drzwiami), przedstawiającym nas z chwili, w której byliśmy akurat po zagranym musicalu (tym razem był to "Król Lew"). To co najbardziej lubię w tych ramkach, to ich głębokość - jest na tyle duża, że spokojnie dało się tu jeszcze ustawić mały krzyżyk z Rwandy (też pamiątka), oraz obrazek Jana Pawła II, wtulającego się w Matkę Bożą (bardzo lubię ten obrazek). Po drugiej stronie wisi dzieło mojej mamy - czyli koń, namalowany na kawałku drewnianej deski. Jest ze mną przynajmniej od 15 lat. Pierwotnie miał swoje zastosowanie jako haczyk na klucze, ale dziś wisi tutaj różaniec, na którym lubię modlić się rano (a że zazwyczaj robię to w kuchni, to mam go pod ręką). Kilka miesięcy temu przyczepiłam tu jeszcze kartkę z kalendarza, bo bardzo lubię jej treść.
Ostatnim pomieszczeniem, tym najmniej urządzonym, w którym przemycam boże akcenty, jest salon. Mamy tu tymczasową galerię, którą po remoncie planuję inaczej zagospodarować, ale na razie jest jak jest - nie trzeba być wytrawnym dekoratorem wnętrz, żeby zauważyć, że przydałoby się tę galerię ogarnąć. W przyszłości planuję ją na pewno rozbudować i inaczej poukładać (ściany do wykorzystania jest jeszcze sporo). Póki co, próbuję się zdecydować na wybór koloru farby ;-)

/1. To tylko taki maleńki zalążek tego, co planuję zrobić z tą ścianą w perspektywie następnych kilku miesięcy (mam nadzieję). /2,3. Tę drewnianą Ikonę dostałam od dziadków, z okazji Chrztu. Wiecie jak pięknie pachnie takie ponad trzydziestoletnie drewno?/
Mam nadzieję, że odnalazłyście w tym artykule kilka pomysłów dla siebie, a przynajmniej, że poczułyście się zainspirowane :-) Dajcie mi koniecznie znać, czy coś szczególnie Wam się spodobało? A może wręcz przeciwnie - tylko utwierdziłyście się w przekonaniu, że dewocjonalia w połączeniu z dekoracją wnętrz, to zabieg z góry skazany na porażkę?
***












































Komentarze