top of page

W poszukiwaniu jesieni- czyli czas na spacer po Parku Sołackim

  • Zdjęcie autora: Agnieszka
    Agnieszka
  • 6 wrz
  • 3 minut(y) czytania

LIFESTYLE



dziewczyna z rudym psem w parku




- "chesz herbatę"? - Tak, poproszę". - "a jaką"? - "z sokiem malinowym".

Kiedy nasze wieczory zaczynają wypełniać takie rozmowy, oznacza to, że... wreszcie idzie do nas jesień :) Tak naprawdę poczuliśmy ją już od samego rana, kiedy obudziło nas ciche stukanie deszczu w szyby. Kiedyś oznaczało to dla mnie tylko tyle, że dzień należy spisać po prostu na straty. Ale dzisiaj, sama nie wiem dlaczego, bardzo lubię taką pogodę. Może to moja stara, nostalgiczna dusza szuka ukojenia w takiej zamglonej, jakby sennej aurze, a może po prostu jestem już po 30stce i czas najwyższy zacząć się odnajdywać w takich zwykłych, codziennych obrazach, w których wcześniej nijak się nie odnajdywało :)


Jak wiele ludzi, my również mamy swoje małe rytuały, które co roku lubimy powtarzać. Jednym z nich jest np. spacer w Parku Sołackim, który należy do jednego z naszych ulubionych. W tym roku pojechaliśmy tam dość wcześnie (bo w zeszłym, pierwszy jesienny spacer na Sołaczu odbył się w październiku), ale jak już mówiłam, skłoniła nas do tego dzisiejsza nostalgiczna pogoda (wiadomo, że parki są najlepsze na takie nastroje!).



/1. Te latarnie zawsze mnie urzekają / 2, 3. Nawet psa wybrałam pod kolor jesieni (Żartuję).


Wiecie co jest najpiękniejsze w takich spacerach, prawda? Właśnie. Te długie, niespieszne rozmowy, które się ciągną i ciągną... czy Wy też tak macie, że pewne tematy wałkujecie w kółko za każdym razem, kiedy znajdziecie się w "tym" miejscu? U mnie to standard - i jednym z takich tematów są oczywiście piękne, sołackie wille, które dodają niesamowitego uroku i zawsze spoglądałam w ich stronę z rozmarzeniem. Dziś było tak, że właściwie nie zdążyłam jeszcze dokończyć pierwszego zdania, a mój mąż skwitował z uśmiechem: "tak, wiem, wiem, miło by było tu mieszkać". Czyżbym już to kiedyś mówiła...?


/1. Uwielbiam ten klimat. /2. Ależ się ten żółty fajnie wkomponował, prawda? /3. Chyba nikt nie widzi, jak robię to zdjęcie z ukrycia, prawda? /4. Jedna z fajniejszych restauracji w Poznaniu. /5. A tu (podobno) jeden z bardziej klimatycznych hoteli. /6. Klimat tej kawiarni jest ukojeniem dla takich dusz, jak moja./


Dziś na spacer wyszliśmy już co prawda po obiedzie, ale gdyby tak nie było, to pewnie skusilibyśmy się na wizytę w tej restauracji. Nigdy tu nie byłam, sama nie wiem jak to możliwe :) Zawsze kiedy patrzę na tę restaurację, czuję się głodna. Słyszałam już nie raz, że jedzenie tutaj jest pyszne, ale chodzi też o coś innego - przez duże, zawsze pięknie przystrojone okna, można dostrzec panujący klimat w restauracji: jest przytulnie, kojąco i elegancko, z dbałością o detal (czego przedsmak można dostrzec już na zdjęciach dostępnych na stronie restauracji). Kto z Was był? Warto?




Nie wiem jak Wy, ale ja kiedy byłam młodsza (dużo młodsza), zawsze myślałam, że Park Sołacki to taki wieeelki, ciągnący się teren, tymczasem teraz stwierdzam, że jest to całkiem nieduże, za to cudownie klimatyczne miejsce na średniej długości spacer. Podczas dzisiejszego popołudnia obeszliśmy park dwukrotnie (sama nie wiem, czy tak się zagadaliśmy, czy wymusiła to na nas Tajga) - ale wcale nie miałam wrażenie, że kręcimy się w kółko... wręcz przeciwnie, dookoła było tyle pięknych kadrów, kolorów i ulotnych chwil wartych zapamiętania, że po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że te "nasze miejsca" nigdy mi się nie znudzą. Czekam tylko jeszcze na jeden z moich ulubionych "symboli jesiennych" - kawiarniane rowery. Kiedy się pojawią, to oznacza już tylko jedno - jesienne "hygge" czas start!




/1,2. To chyba był kiedyś przystanek tramwajowy./



park sołacki poznań

ree


dziewczyna w białym swetrze i szaliku w kratkę oraz chłopak łysy w koszuli dżinsowej w parku sołackim, widok na staw

***

2 komentarze


Gość
07 wrz

Park Sołacki ma swój niepowtarzalny klimat, właściwie o każdej porze roku. Moje z nim wspomnienia to okres uczęszczania do technikum na pobliski Golęcin.Bywałem tam bardzo często,jak i w tamtejszym kościele na wzgórzu,do którego prowadzą ogromne schody.Zapadło tam kilka wtedy dla mnie ważnych decyzji.Zapewne wczoraj,przemierzaliście ścieżki,po których ja chodziłem,mając naście lat☺️.Co do restauracji,to wtedy nazywała się "Piracka"i byliśmy tam z całą klasą i naszym profesorem od technologii po obronie prac dyplomowych.Jak by to było wczoraj 😉. Pozdrawiam serdecznie,miłej niedzieli.

Polub
Agnieszka
Agnieszka
12 wrz
Odpowiada osobie:

Dziękuję za komentarz! Jaka świetna historia z tą restauracją! :) A kościół jest piękny i te schody faktycznie robią niesamowite wrażenie!

Polub
bottom of page